Używamy plików cookies m.in. w celach: świadczenia usług, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. | Zamknij |
Wydawcy
SZCZUREK JAN
978-83-64739-79-8
Nowy
26 Przedmiot egz.
11,90 zł
17,50 zł najniższa cena z 30 dni przed obniżką
-32%
Stan:
Ten produkt nie jest sprzedawany pojedynczo. Musisz wybrać co najmniej 1 sztuk tego produktu.
Ostatnie egzemplarze!
Data dostępności:
Autor | SZCZUREK JAN |
Rok wydania | 2017 |
Ilość stron | 106 |
Wymiary | 152 x 210 mm, oprawa miękka |
Oprawa | miękka |
Wydawca | KOMOGRAF/LITERACKA PKP-JAZDA |
Prawdziwa poezja rodzi się nie tylko w wielkich ośrodkach miejskich, ale także między Górą św. Anny a Kopą Biskupią w otoczeniu przyrody, w regionie, gdzie poeta zamieszkuje od dziesiątków lat. Jest u siebie, wśród sąsiadów współtworzy kult pracy, przywiązanie do ziemi, tradycji, oszczędności i zapobiegliwości.Ubogaca środowisko swoją słowiańską duszą, gotową oddać bliźniemu ostatnią parę butów w czasie srogiej zimy.
Jan Szczurek własny świat poetycki rozłożył na całe życie. Wchodzimy w dzieciństwo powojenne. Ze świadkami okaleczonymi wojną po obu stronach płotu. Dla dzieci nie skażonych podziałami ważne co dzisiaj, jutro. Z odczytanych wersów jawi się jako pouczająca lekcja i wzór do naśladowania. Życie toczy się naprzód. Następuje odrodzenie społeczności tutejszej i napływowej. Rodzi się nowe pokolenie, owoc przemieszania ludów, choć nie jest to łatwe. Gruby jest mur uprzedzeń. Trzeba lat by poznać tradycję i przyswoić mentalność. Nie wszyscy jednak tego pragną.
W pamięci poety są zarejestrowane tylko obrazy wartości uniwersalnych, świadczące o człowieczeństwie lirycznego Ja. We wnikliwej obserwacji, zaangażowania, pomocy w odbudowę pałacowych komnat, które przez pięćdziesiąt lat pozbawione sufitów błagalnie patrzyły w niebo, wołając o ratunek, który nie nadchodził. Czasy były nie ku temu. Brakowało Judymów pragnących uleczyć stare mury. Z nastaniem nowego ustroju, odżyły dawne animozje i ci co nieśli kiedyś świetlany ład na transparentach przypomnieli sobie ojcowski rodowód. Kłody nie zahamowały odbudowy. Biało-czerwony sztandar z orłem powiewa wysoko na pałacowej wieży. Słowem dotykana jest przestrzeń po granicę horyzontu z jej historią bardzo tragiczną. Ze złożonymi życiorysami mieszkańców, którym przyszło żyć na ziemi śląskiej będącej kiedyś częścią różnych państwowości. Tylko poeta w sumieniu może zmierzyć się z tym węzłem gordyjskim. Myślę, że tym tomem Jan Szczurek znajduje panaceum, w którym to wiersze są prawdziwym lekarstwem na przyjaźń z człowiekiem.