PANACEUM STUDIO
Brak produktów
Bereś Witold
978-83-973586-2-1
Nowy
34,00 zł
50,00 zł najniższa cena z 30 dni przed obniżką
-32%
Stan: Ten produkt nie występuje w magazynie
Niedostępny
| Autor | Bereś Witold |
| Rok wydania | 2025 |
| Ilość stron | 188 |
| Szerokość (mm) | 165 |
| Wysokość (mm) | 235 |
| Grzbiet (mm) | 12 |
| Wymiary | 165 x 235 x 12 mm |
| Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
| Wydawca | PANACEUM STUDIO |
Ta książka jest hołdem – nie tylko dla Ewy Lipskiej, lecz dla sztuki myślenia, której dziś najbardziej nam potrzeba. To także portret pokolenia, które nie przestało wierzyć, że wiersz może zmienić człowieka – choć już dawno przestał zmieniać świat.
Poprzez osiemdziesiąt złotych myśli autorstwa tej wybitnej poetki wędrujemy od mgły dzieciństwa na krakowskich Plantach, gdzie „nic nie zapowiadało poezji”, przez pokoik na Krupniczej 22 po Wiedeń i redakcję „Krakowa i Świata”, w której poetka przez lata zamieniała codzienność w błyskotliwe miniatury.
Książka tworzy portret artystki osobnej – kobiety, która nigdy nie należała do żadnej grupy, frakcji czy ideologii. W świecie hałaśliwych haseł Lipska broni cichego głosu rozumu. W jej poezji codzienność sąsiaduje z metafizyką, a ironia z czułością. Autor nie ukrywa emocji – czasem śmieje się z samego siebie, czasem wzrusza, gdy poetka wręcza mu amarantową muszkę i żartobliwy wiersz urodzinowy. W tych scenach czuć, że biografia staje się dialogiem – przyjaźnią splecioną z poezją.
Książka pokazuje Ewę Lipską w pełnym wymiarze: jako młodą buntowniczkę z epoki PRL-u, towarzyszkę Wisławy Szymborskiej, współpracowniczkę Grzegorza Turnaua i Zbigniewa Preisnera, felietonistkę komentującą absurdy III RP, i wreszcie – damę współczesności, która w polemice z AI rozważa sens człowieczeństwa. (Bo AI jest również bohaterem tej opowieści).
Poetka w Wariacjach Geldbergowskich i Miłości w trybie awaryjnym mówi o świecie, w którym maszyna przejmuje empatię, a człowiek wciąż uczy się od niej czułości.
Wszystko to z dystansem i błyskiem humoru. Bo Lipska to poeta śmiechu, który boli, i ciszy, która mówi więcej niż deklaracje. Jej poezja jest jak lusterko – z pozoru niewinne, w istocie bezlitosne. Pokazuje nas – współczesnych – takimi, jakimi jesteśmy: śmiesznymi, zagubionymi, ale wciąż zdolnymi do dobra.
Ciekawym zabiegiem są wplecione w książki fragmenty wierszy, felietonów i rozmów, które tworzą z prozą narratora pulsującą polifonię. To nie cytaty – to głosy, które się nawzajem komentują. Autor nie streszcza Lipskiej, lecz wchodzi z nią w dialog – czasem z humorem, czasem z czułością, czasem z filozoficznym namysłem.
To książka o kobiecie, która od pół wieku uczy nas, że poezja nie jest ucieczką od świata, lecz jego najczulszym lustrem. I że nawet w epoce sztucznej inteligencji „dobrze, że jest jeszcze taki kraj, który jest wszędzie i nazywa się Poezja”.
Fragment książki: „Od Narratora / Autora (?): „(…) właściwie cała twórczość Ewy Lipskiej, choćby i prozatorska nawet, to takie błyski floretu nie do ujrzenia w czasie rzeczywistym, ale dające zwycięski efekt, punktujące i zamykające spór, walkę czy choćby dialog różnych spojrzeń. Jak chce teoria literatury, jest w nich ironia, gra z językiem, dowcip. Krytycy twierdzą, że Lipska podobna jest w tym do swej przyjaciółki Szymborskiej. Inni zauważają związek z twórcą Myśli nieuczesanych Stanisławem Jerzym Lecem. Jeszcze inni wspomną o Monteskiuszu. (Na marginesie: sama poetka do całej trójki chętnie się przyznaje).
Ale jedno, najistotniejsze, jest obce tym niby-gnomom – pouczanie. Ba – ich przekora i sceptycyzm to najsilniejsze punkt ich oryginalności.
Więc Narrator chętnie skonstatowałby, że nie gnomy to, nie aforyzmy w stylu Leca, nie złote myśli, skrzydlate słowa, motta czy życiowe dewizy – to zarejestrowane mgnienia uderzeń serca.
To emocje.
Wytłuśćmy więc w tej książce te gnomy, te emocje.
Przejdźmy, przebiegnijmy przez poezje Lipskiej w miarę lekko – tak, żeby poezji posmakować i poetkę poznać.
Jasne – prawie to niemożliwe, bo ona sama się kryje za rozlicznymi maskami i zasłonami, a wierszy wartych zacytowania dużo, dużo więcej.
Ale spójrzmy na to praktycznie – to tylko osiemdziesiąt złotych myśli. Osiemdziesiąt cytatów. Warto je przyswoić – a może i wykuć na blachę?”