Używamy plików cookies m.in. w celach: świadczenia usług, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. | Zamknij |
Wydawcy
„Geniusz i świnie” to reporterska opowieść o Jacku Karpińskim (1927-2010), który w latach 70. minionego wieku zbudował w Polsce komputer szybszy niż pecety dziesięć lat później. Tyle że nic z tego nie wynikło - dla Polski, bo dla konstruktora i owszem - ogromne kłopoty. Dlaczego geniusz nie odniósł tak oczywistego, wydawałoby się, sukcesu?
Ostatnia część warszawskiej sagi Magdaleny Mosiężnej.
"Urszula Stokłosa przedstawia nam pokolenie, które nigdy nie wyrosło z życia tak trochę i tak jakby, żyje na niby i na kredyt. Stworzyła zatrważająco znajomy portret współczesnych." Kinga Młynarska
Wylot to opowieść o dylemacie: wolność czy wysoki standard życia; o cenie awansu społecznego i zdradzie ideałów.
Zapisz zmiany to słodko-gorzka opowieść o świecie, w którym spełniają się marzenia o posłusznych technologiach: ludzie współistnieją z humanoidami, a wyrafinowane urządzenia, wykorzystujące sztuczną inteligencję, sprawiają, że granice między nimi stają się płynne.
Sztuka noszenia masek to opowieść o zagadkach przeznaczenia, o źródłach twórczości, o walce woli życia z instynktem śmierci. A także o mrozie, który skuwa serca.
Stół to rzecz tyleż o traumie rodzinnej, co o teatrze naszym powszednim, w którym każdy gest i każde słowo może być narzędziem raniącym bliskich sobie ludzi.
Powieść Magdaleny Mosiężnej to kontynuacja losów bohaterów Maryli i Debory, którzy próbują odbudować życie w zniszczonej wojną Warszawie.
Zawsze mnie ciekawiło, jak żyje się ludziom niestandardowego wzrostu. Co czują? Jak mieszkają? Jak kochają? Jak są traktowani? Jak próbują być szczęśliwi? Okazało się, że w Polsce jeszcze nikt o tym nie pisał. Postanowiłam oddać głos osobom z karłowatością, które spotykałam na swojej drodze. (...) Mam nadzieję, że próbując patrzeć ich oczami i fantazjując, dotykam kilku prawd o każdym człowieku.
Główny bohater powieści, Bartek Ostrowski, morduje z zimną krwią, a chcąc zatrzeć trop, szuka schronienia w klasztorze; wielowiekowa tradycja głosi, że miejsce monastyczne zapewnia niekaralność. Nie przewidział tylko, że miejsce odosobnienia okaże się zaskakująco gwarne.
Dwie młode kobiety. Dwie postawy. Losy, które dramatycznie się splatają. Wprawdzie obie żyją w jednym mieście - przedwojennej i wojennej Warszawie - ale jakby na innych planetach.
„Cichoborek” to historie jedenaściorga bohaterów; powiązane ze sobą opowiadania o drzemiącej w wielu potrzebie zmiany, łamaniu konwenansów, o poszukiwaniu sensów i – bo przecież nie mogłoby być inaczej – o różnych odmianach miłości.
To dziwna powieść. Myli tropy, meandruje, skręca w nieprzewidywalnych kierunkach, a przede wszystkim drażni czytelnicze oczekiwania. Ale „Drzazgami” warto się podenerwować, bo w literaturze nie wszystkie ścieżki muszą być proste. Piotr Kofta
Czy Tristan może się objawić pod postacią sowieckiego porucznika z karnej kompanii? Czy napojem miłosnym może okazać się flaszka samogonu, rozpita do spółki z patrolem, który zatrzyma parę kochanków, spacerujących nocą, gdy w mieście obowiązuje godzina policyjna? Czy Don Juan może być zarazem Orfeuszem? Kim będzie, gdy nie doczeka się Komandora?
Mocna powieść o miłości w znaczeniu co najmniej podwójnym. O miłości siostry, która musi i chce pomścić zamordowanych przez terrorystów braci, ale sama wpada w ich ręce, oraz o miłości zakochanego w niej mężczyzny, który żeby ją uwolnić zaciąga się w szeregi terrorystów.
"Mur” to podsunięta czytelnikowi sposobność przyjrzenia się z dystansu pewnym mechanizmom, przestroga przed ich uruchamianiem. Przedstawiając kompletny świat, na pozór zupełnie różny od naszego, Grzegorz Gortat wprowadza nas do niego stopniowo; pozwala wraz z głównym bohaterem odsłaniać jego tajemnice, odzyskiwać utraconą pamięć i smakować emocje, robić w nim karierę i popełniać błędy.
Gdyby powiedzieć, że „Ceremoniały” są książką o umieraniu, byłaby to prawda cząstkowa. Bo są one jednocześnie pochwałą wszelkich form życia, hymnem na cześć élan vital. Białooka Turczyńskiego jawi się jako artystka – niezwykle pomysłowa; brutalność skutecznie przysłania poezją, a konieczność przedstawia niczym wybór atrakcyjnej tanecznej figury.
Studnia jest powieścią o potrzebie bliskości i dylematach porozumienia. O tym, że często silne pragnienia sprawiają, że nie robimy nic, żeby osiągnąć cel.
„Przystanek Londyn” to coś więcej niż szczegółowa relacja z pobytu w nowym kraju; to więcej niż zbiór emigracyjnych historyjek z życia wziętych; więcej też niż poradnik, jak nie zagubić się wśród zbijających z tropu okoliczności i nowych reguł.
„Cień jabłoni” to opowieść o spoglądaniu w głąb siebie. O tęsknocie za trwałością, która w płynnym świecie wywołuje nieustanną frustrację.
To opowieść o miłości i śmierci, o chwilach, gdy jedno w zbyt ciasnym splocie tańczy z drugim, dowodząc, że człowiek albo umiera z miłości albo miłuje śmierć. A bohaterowie mają nie tylko tęsknoty, ale i ciała, i nie są to bynajmniej ciała astralne; są to ciała warte grzechu, więc też zdarza się im pogrzeszyć.
"Patrzę" to książkowy powrót po dłuższym milczeniu - poprzednio były "Histeryjki o May" wydane w 2008 - intrygującej krakowskiej pisarki i scenarzystki. W 22 tworzących spójny zbiór opowiadaniach Monika Mostowik w oryginalny, tylko sobie właściwy sposób zajmuje się tematem, który jest już poniekąd jej znakiem firmowym: kobietą niepewną swej tożsamości.
Słowo rodzi się z ciśnienia uczuć, potrzeby kontaktu, próby nadania sensu - własnemu życiu i światu. Towarzyszy myśli, wręcz ją warunkuje. Jest skarbem-zapisem ludzkiego doświadczenia. Odpowiedzi może być wiele, jak wiele jest możliwych postaw, nurtów filozoficznych i światopoglądów; jak wiele jest języków i sposobów ich opisywania; jak wielu jest ludzi.
Młodzi bohaterowie Michała Kotlińskiego mogliby wyjść na ulice i place - w odruchu buntu. Mogliby założyć na twarze słynne białe maski. I protestować.
„Geniusz i świnie” to reporterska opowieść o Jacku Karpińskim (1927-2010), który w latach 70. minionego wieku zbudował w Polsce komputer szybszy niż pecety dziesięć lat później. Tyle że nic z tego nie wynikło - dla Polski, bo dla konstruktora i owszem - ogromne kłopoty. Dlaczego geniusz nie odniósł tak oczywistego, wydawałoby się, sukcesu?
Gdyby nie piękna Helena, Antek – młody, utalentowany i nadwrażliwy – wcale nie wychodziłby z domu, uwięziony w inwalidzkim wózku. Gdyby nie Antek, Helena skupiłaby się wyłącznie na własnym życiu – i być może udałoby się jej zostać czyjąś żoną, tłumaczyć Owidiusza.
„Słowo i sens” to zbiór ośmiu rozmów z ludźmi pióra, których łączy przekonanie o wadze tego, co robią. Sposób, w jaki o tym mówią, zależy nie tylko od stawianych pytań, ale i od temperamentów, osobowości, doświadczenia życiowego, przekonań na temat roli literatury.
Jesień w tej powieści ma wiele twarzy. To pora roku i przełom w życiu pewnej dziewczyny, która nie ma już nic do stracenia. To opowieść o samotności, cenie popełnianych błędów, wybieraniu własnej drogi, sile przyjaźni i miłości.
Każdy z bohaterów jest oglądany wielokrotnie - od środka i z zewnątrz, ze współczuciem i humorem, z prawem do słabości i ambitnych marzeń, każdy ma szansę na wspomnienia i nasycenie języka charakterystycznymi dla siebie pojęciami i emocjami. W efekcie winda w tej opowieści to nie tylko ów bezduszny mechanizm.
To jest książka o podróży, która stała się książką o przyjaźni. Nie o zaliczaniu krajów, chociaż zobaczyłam ich sporo. Lecz o tym, jak my zmieniamy świat i jak świat zmienia nas. Nie ma już naszego domu w Kostaryce, ale są w niej ciągle nasi przyjaciele. I to do nich wracam.
„Wiosna po wiedeńsku” rozpoczyna nową serię - JaneczKa. Będą to, jak ta, powieści gatunkowo lżejsze niż dotychczas wydawane, pewnie też przyjemniejsze w lekturze, bo traktujące o jaśniejszych stronach życia, jakościowo równie dobre.