Brak produktów
PRACA ZBIOROWA
1897-1555-4/2011
Nowy
FUNDACJA AUGUSTA HR.CIESZKOWSKIEGO
Orfeusz i Hölderlin
Dzisiaj mamy już inny obraz Greków i ich religii; albo – mówiąc nieco ostrożniej – ten obraz stopniowo się w nas wyłania. I jest on znowu ściśle związany z naszym pojęciem nas samych. Grecy stoją bowiem u początku drogi, po której my, ludzie Zachodu, idziemy; są naszym Początkiem, a być może – jak sądzą niektórzy – także Celem.
10,58 zł
15,56 zł
-32%
Stan: Ten produkt nie występuje w magazynie
Niedostępny
Autor | PRACA ZBIOROWA |
Ilość stron | 320 |
Wymiary | 165x235 mm |
Wydawca | FUNDACJA AUGUSTA HR.CIESZKOWSKIEGO |
Orfeusz i Hölderlin
Dzisiaj mamy już inny obraz Greków i ich religii; albo – mówiąc nieco ostrożniej – ten obraz stopniowo się w nas wyłania. I jest on znowu ściśle związany z naszym pojęciem nas samych. Grecy stoją bowiem u początku drogi, po której my, ludzie Zachodu, idziemy; są naszym Początkiem, a być może – jak sądzą niektórzy – także Celem. Ten nowy obraz pojawia się na dwóch przeciwnych biegunach naszego myślenia: w badaniach naukowych i w eksperymentach poetyckich. I zgodnie z takim właśnie porządkiem ułożyliśmy dziewiętnasty tom naszego kwartalnika.
Badacz mitów staje przede wszystkim wobec nadmiaru. Religia grecka, w przeciwieństwie do religii żydowskiej, nie posiadała świętych ksiąg i spisanej doktryny. Mity znamy w wielu wersjach, a co gorsza – zawsze z drugiej ręki; od poetów, tragików i dziejopisarzy. Ten nadmiar sprawia, że mitologia staje się nieczytelna. Przekształca się w labirynt znaczeń. Chaos sensów.
W tym labiryncie albo chaosie otwiera się jednak ciemne miejsce, zagadkowa otchłań – orfizm. Jest on dla nas centralnym fenomenem religii greckiej; choć może to być także błąd perspektywy: orfizm swoją centralną – w naszych oczach – pozycję zawdzięcza uderzającemu podobieństwu do chrześcijaństwa. Dla orfików główną kwestią był problem zbawienia; wyzwolenia od śmierci. Drogą do niego miało być życie w czystości. Orficy wierzyli w nieśmiertelność duszy, a ich bóg – Dionizos – momentami wydaje się przypominać Jezusa Chrystusa. O orfizmie wiemy jednak bardzo mało. Orficy odrzucali świat, żyli poza polis. To, co po nich zostało, to ułamki zebrane przez Otto Kerna w "Orphicorum fragmenta", zagadkowy papirus z Derveni, zwęglony kawałek stosu pogrzebowego z IV wieku p.n.e., złote tabliczki i relacje chrześcijańskich pisarzy. Jest tego tak niewiele, że niektórzy badacze – trzymając się faktów pozytywnych – odrzucają w ogóle pojęcie orfizmu; mamy, twierdzą oni, do czynienia z różnymi praktykami religijnymi, w różnym czasie i na różnych obszarach; orfizm jako całość nigdy nie istniał.
Jak zrozumieć ten chaos i tę ciemność w nim zawartą? Punktem odniesienia dla każdej filozoficznej interpretacji religii greckiej są dzisiaj poezja i pisma teoretyczne Hölderlina – którego uczyniliśmy głównym bohaterem działu „Eseje”. Orfizm ma poetyckie źródło. Jest – albo miał być – religią założoną przez Poetę. Hölderlin, odrzucając klasycystyczne wzory, do niego właśnie – do tego Źródła – pragnął powrócić. Chciał być Orfeuszem. W Europie upadającego chrześcijaństwa, na chwilę przed „śmiercią Boga”, pragnął – używając poetyckich środków – skontaktować się ze Świętością. Eksperyment skończył się katastrofą. Hölderlin oszalał.
Pytanie brzmi teraz, co nam chcą powiedzieć te greckie ułamki i zwęglone szczątki? I co nam mówi tamten obłąkany poeta, krzyczący ze strachu w tybingeńskiej wieży? Na pewno mówią coś o nas. Wydaje się jednak, że nigdy tego nie zrozumiemy.
Na razie nie dodano żadnej recenzji.